Film bagatelizuje problem rytuałów satanistycznych, które są popularne w USA. Tam nawet w publicznych miejscach coraz częściej stawiają pomniki diabłu. Poza tym w masonerii praktyki satanistyczne i okultystyczne są często stosowane. Film zamiata sprawę pod dywan i całość zrzuca na karb masowej histerii, urojeń i zgubnego wpływu religii. Ksiądz jest ukazany jako naiwny i zabobonny głupol, którego cwana dziewucha wodzi za nos. W ogóle postacie są według mnie zbudowane całkowicie nierealistycznie. Największą bzdurą było, że ojciec sam się poddał niesłusznej karze, bo na nią zasłużył piciem, a co gorsza homofobią. Film ewidentnie propagandowy